czwartek, 10 lipca 2014

Podróż do Pałacu


  Wiatr szumiał w koronach drzew, słońce przypiekało przez co woda w rzece Strumenaj iskrzyła się. Bujna zieleń im bardziej zbliżała się do strumienia przechodziła w gołe skalne płyty... Tutaj, w Królestwie Wilków, płynęła małymi wodospadami. Co chwila słychać było śpiew ptaków. Lato było w pełni.

  Czarny basior zatrzymał się na brzegu i skosztował krystalicznie czystej wody. Drugi, brązowy samiec usiadł cierpliwie czekając aż brat ugasi pragnienie.
- Gdzie teraz idziemy, Nig?- spytał Arenam, zauważając, że tamten kończy.
- Nie wiem. A ty masz jakiś pomysł co możemy robić? - ułożył się na ciepłej płycie. Jego pysk wykrzywił grymas niezadowolenia.
- Wiem! - odparł po dłuższej chwili zastanowienia - Możemy iść do pałacu. Może tam kogoś spotkamy? Jak myślisz, Nigrum?
- No, dobra. Chodźmy! - wstał i kierując się pamięcią ruszył w górę rzeki, na północ. Gdy brat się z nim zrównał, trucht przeszedł w bieg. Weszli w las pilnując, by nie stracić wzroku z rzeki.

***

  Po niedługim czasie zatrzymali się. To ulubione miejsce Kruka, było charakterystyczne dzięki małej roślince. Była mała, cała fioletowa. Tak, łodyga i dwa liście też były fioletowe. Tego zielska nie dało się wyrwać i tylko ci co znali Kruka to wiedzieli, że tutaj mieszka.
  Po chwili z korony drzew wyleciało duże ptaszysko o połyskujących, czarnych piórach i złotych oczach. Wylądował przed nimi, trzepocząc skrzydłami dla zachowania równowagi. 
- Kruku, mamy do ciebie prośbę. - odezwał się Arenam.
- Taak? - zaskrzeczał zaciekawiony.
- Czy mógłbyś powiadomić Maledictionem'a, by czekał na nas przy granicy po stronie terytorium Tenaru, uważając na strażników? I powiedz, że to od Nig'a i Arenam'a. - dokończył Nigrum. 
Obydwoje dobrze wiedzieli, że tylko ten czarownik może im pomóc przebyć terytorium kotowatych.
- Dobrze wiecie, że mógłbym, ale nie za darmo. - przekrzywił łepek.
Brązowy samiec westchnął i wywrócił oczami. Wiedzieli, że Kruk jest chciwy.
- A co chcesz w zamian?
- Zająca.
- Tylko tyle? - spytał z nutą niedowierzania w głosie Arenam - Zgoda. Bracie, zająłbyś się tym?
- Jasne. - i tyle go widzieli.
  Wrócił po dłuższym czasie z zającem w zębach, zdyszany. Podszedł, położył ciało przed Krukiem i usiadł obok brata.
- Dobrze. Schowam zapłatę i polecę z wiadomością. Możecie już iść. - chwycił pazurami zdobycz i zniknął w gałęziach drzew. Dał im w ten sposób do zrozumienia, że nie chce ich już dzisiaj widzieć.
- Aren, musimy iść jak najprędzej, bo po drodze minąłem Alfę. Możliwe, że mnie zauważył i będzie nas śledził.
- No to chodźmy. Im prędzej tam dotrzemy, tym prędzej będziemy mieli to z głowy.
  Przybliżyli się do rzeki, bo wcześniej musieli zboczyć z obranego kierunku. Nigrum miał obawy, ale gdy przyjrzał się bratu zauważył, że tamten jest dobrej myśli. Teraz wątpliwości go nadal gryzły, jednak trochę mniej.
  Pobiegli w kierunku granicy.

***


  Promienie słońca oświetlały skalne podłoże, poprzecinane gdzieniegdzie malutkimi kępami trawy. Było przedpołudnie, a już było bardzo gorąco. Jedynie lekki wietrzyk przyjemnie chłodził brązowo-, beżowo-, białe futro poprzecinane czarnymi pręgami. Stary tygrys ułożył swe gnaty pod drzewem, w nadziei, że chociaż ten cień mu ulży. Położył łeb na łapach i przymknął oczy, nie zwracając uwagi na inne dzikie koty.
  Po upływie dłuższego czasu, z drzemki obudził go trzepot skrzydeł. Podniósł łeb i otworzył ślepia. Ujrzał czarnego, połyskującego kruka o oczach jak płynne złoto. Wylądował przed nim i zakrakał.
- Maledictionem'ie .- skrzekliwy głos wdarł się do głowy tygrysa - Mam dla ciebie wiadomość.
- Mów ciszej, Kruku. - skarcił go czarownik.
Rozejrzał się. Nikt na szczęście się nimi nie zainteresował.
- Nig i Arenam proszą byś zaczekał na nich przy granicy na terytorium Tenaru i uważał na strażników. - oznajmił tak cicho, że tylko tygrys mógł go usłyszeć.
- Dobrze. Przyjąłem. Możesz już lecieć. - patrzył jeszcze chwile jak ptak wzbija się w powietrze i znika mu z pola widzenia. Wstał i skierował się do granic. Mógł im pomóc, ponieważ był pewien, że ze Spiritus'em spotka się dopiero za tydzień, bo tamten pomagał w czymś znajomemu.
  Maledictionem truchtem zaczął przybliżać się do swojego celu podróży.

***

  Słońce zachodziło zaczerwieniając niebo i tworząc półmrok. Bracia szli szybkim krokiem. Nie mogli biec cały dzień, więc musieli zwolnić. Wiedzieli, że na miejsce dotrą dopiero jutro. Szum Strumenaj towarzyszył im cały czas. Wiatr ustał. Ptaki coraz rzadziej śpiewały, więc było ciszej niż wtedy, gdy wyruszyli rankiem.
  Milczeli nie chcąc mącić wieczornej ciszy. W końcu nie mogąc wytrzymać, Nigrum zapytał.
- Arenam, jesteś pewien, że Alfa... nas nie złapie? - dało się słyszeć w jego głosie nutkę wątpliwości.
- Jestem dobrej myśli. Z resztą, jeśli nawet tak by się stało to mamy szanse uciec i skryć się. - odpowiedział pewnym głosem, nie patrząc na brata.
- A ja myślę, że lepiej byłoby zapytać o zgodę. Nie chcę tracić stanowiska tylko dlatego, że zachciało nam się iść do zamku z nudów. - odparł i zerknął na niego z ukosa.
Are raptownie się zatrzymał i po chwili zastanowienia odezwał się, nie mogąc też znieść pytającego spojrzenia czarnego samca.
- Wiesz..? Może jednak masz racje? Bo niby po co mamy się kryć jak uciekinierzy skoro możemy legalnie iść do pałacu?
- No coś ty? - rzucił z ironią Nig - Nareszcie to do ciebie dotarło! Chodź za mną!- odbił biegiem w prawo nie patrząc czy tamten go posłucha. Jednak nabrał pewności, gdy Arenam się z nim zrównał i razem przeskakiwali powalone drzewa i pnie. Biegli tak szybko, że zdawało się iż ledwo dotykają łapami ziemi.
  Minęło trochę czasu nim znaleźli Alfę.
  Rosły, czarny basior z czerwonymi oczami i metalowymi elementami stał i rozmawiał z szaro- białym wilkiem. Zapewne to był Talon, brat Blackdepth'a. Zwolnili na ich widok i stanęli na uboczu, czekając cierpliwie aż Alfa skończy rozmawiać. Nie trwało to długo. W końcu podszedł do nich.
- Alfo.- skinęli łbami na powitanie. Czuli do niego respekt i szacunek jakim powinno darzyć się dowódcę.
- Słucham? Jaką macie do mnie sprawę?
- Chcieliśmy cię prosić o zgodę na wyruszenie do pałacu.
W czerwonych oczach basiora odbił się blask zachodzącego słońca.

Wystąpili:
Blackdepth

Talon
Oraz Kruk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz